POLITYKA
7 min. czytania
Pierwsze 100 dni Trumpa - szybkie, gwałtowne i niepewne
Pomimo licznych rozporządzeń wykonawczych i szeroko zakrojonej retoryki, program Trumpa na początku drugiej kadencji przyniósł niewiele trwałej polityki, a jeszcze mniej zgodności z najważniejszymi zmartwieniami wyborców.
Pierwsze 100 dni Trumpa - szybkie, gwałtowne i niepewne
Donald Trump powraca na urząd z odważnymi obietnicami i bojowym programem - ale po 100 dniach przepaść między retoryką a rzeczywistością staje się coraz większa (Reuters). / Reuters
30 kwietnia 2025

Donald Trump powrócił do urzędu prezydenta z charakterystyczną siłą, wydając aż 139 rozporządzeń wykonawczych w ciągu zaledwie 100 dni — dorównując niemal liczbie rozporządzeń Joe Bidena z całej jego czteroletniej kadencji. Trump zredukował liczbę miejsc pracy w administracji federalnej, cofnął dziesiątki polityk swojego poprzednika i codziennie zasypywał media nowymi deklaracjami politycznymi.

Jednakże pod nagłówkami i spektaklem kryje się istotna prawda: Trump ma niewiele do pokazania w zakresie legislacji. Co więcej, kwestie, które priorytetowo traktuje — takie jak imigracja, biurokracja i osobista zemsta — są daleko od tego, co wyborcy uważają za istotne.

To rozbieżność może tłumaczyć, dlaczego poparcie dla Trumpa już zaczyna spadać i dlaczego jego druga kadencja, choć pełna energii, ma trudności z osiągnięciem trwałych rezultatów.

Okres 100 dni, tradycyjnie używany jako punkt odniesienia dla oceny prezydentury, to czas, gdy prezydenci zazwyczaj cieszą się największym kapitałem politycznym — wysoką popularnością, jednością w partii i szansą na realizację ambitnych polityk. Trump wydaje się rozumieć tę lekcję, ale jego zawrotne tempo działań maskuje prezydenturę opartą bardziej na instynkcie i zemście niż na publicznym mandacie czy jasności politycznej.

Jednakże zrozumienie potrzeby szybkiego startu i jego realizacja to dwie różne rzeczy. Sposób, w jaki zdecydował się działać na podstawie tego spostrzeżenia, ujawnia tyle samo o jego priorytetach, co o jego prezydenturze.

Podejście Trumpa

Trump wydaje się wyciągnąć wnioski z błędów swojej pierwszej kadencji i teraz działa znacznie szybciej oraz na większej liczbie frontów politycznych. Bardziej uległy zespół doradców oraz decyzja Sądu Najwyższego z zeszłego roku, która przyznała szerokie immunitety dla działań prezydenckich, dodały mu odwagi.

Przyspieszone tempo działań Trumpa nie jest przypadkowe. Plany zostały opracowane przez America First Policy Institute oraz grupę kierowaną przez Heritage Foundation, co zaowocowało projektem „Project 2025”. Osoby związane z tymi organizacjami stały się bliskimi doradcami prezydenta, a nawet członkami jego gabinetu.

Trump jest również motywowany chęcią zemsty na tych, których uważa za odpowiedzialnych za swoje problemy w ciągu ostatnich ośmiu lat. Twierdzi, że ma publiczny mandat do realizacji swojego programu, choć to twierdzenie jest wątpliwe, ponieważ większość wyborców na niego nie głosowała. Jego twierdzenia o mandacie odzwierciedlają wcześniejsze wypowiedzi dotyczące wyborów w 2016 i 2020 roku, ale także wpisują się w szerszy wzorzec prezydentów próbujących podkreślić swoją legitymację w obliczu polaryzacji i wątpliwości instytucjonalnych.

Biorąc pod uwagę wąskie marginesy w Kongresie oraz wcześniejsze doświadczenia prezydenckie, zrozumiałe jest, że Trump działa tak szybko. W ciągu pierwszych 100 dni wydał 139 rozporządzeń wykonawczych, niemal dorównując 162 rozporządzeniom Bidena z całej jego kadencji. Jednakże rozporządzenia wykonawcze, choć pozwalają na szybkie wdrożenie agendy prezydenta, są niestabilne i mogą być łatwo uchylone przez jego następcę.

Jedno z pierwszych rozporządzeń Trumpa unieważniło 78 rozporządzeń Bidena. Aby osiągnąć trwały wpływ, Trump musi podpisać ustawy uchwalone przez Kongres, ale jak dotąd uchwalono tylko dwie znaczące ustawy: Laken Riley Act oraz przedłużenie finansowania rządu. Trump wstrzymuje się z wprowadzeniem swojej głównej agendy legislacyjnej, obiecując, że wszystko zostanie zawarte w jednym „wielkim, pięknym projekcie ustawy”. Jednak im dłużej czeka, tym bardziej traci impet.

Wczesne działania administracji koncentrowały się niemal wyłącznie na kwestiach kulturowych i imigracji, pozostawiając bez odpowiedzi kwestie gospodarcze, które wpływają na codzienne życie wyborców.

Dane z GW Politics Poll, które współprowadzę na Uniwersytecie George’a Washingtona, dostarczają pewnych wskazówek. Krótko po inauguracji Trumpa zapytaliśmy wyborców o znaczenie kluczowych kwestii.

Najważniejszym problemem, co nie jest zaskoczeniem, było wzmocnienie gospodarki kraju (74,9% uznało to za bardzo ważne). Podobnie trzecim najważniejszym problemem było obniżenie kosztów żywności (70,6%). Jest to zaskakujące, ponieważ rzadko poruszano tę kwestię podczas kampanii w 2024 roku. Drugim najważniejszym problemem było obniżenie kosztów opieki zdrowotnej (72,4%).

Opieka zdrowotna, w szczególności, stanowi dużą straconą szansę dla szybkiego startu prezydenta. Mimo, że Trump podjął pewne drobne kroki w celu poszerzenia negocjacji dotyczących obniżenia cen leków na receptę, inne aspekty przystępności opieki zdrowotnej pozostają nietknięte. Nawet ogólnikowo obiecane koncepcje planu nie zostały przedstawione.

Podczas kampanii Trump wielokrotnie obiecywał rozmontowanie tzw. „deep state”, szczególnie w odwecie za dochodzenia i nadzór, którym był poddawany. Powiedział wyborcom: Jestem waszym odwetem”. Pod koniec kampanii zaprosił Elona Muska na wiece, gdzie Musk obiecał pomóc w obcięciu niemal 2 bilionów dolarów z budżetu federalnego. Jednakże szczegóły były wtedy niejasne, a wdrożenie chaotyczne.

Głębokie cięcia w programach federalnych i zatrudnieniu przyszły szybko i gwałtownie, często bez większego przemyślenia. Nic dziwnego, że narasta sprzeciw — ponieważ cięcia usług i eliminacja miejsc pracy rzadko przynoszą polityczne korzyści.

Krajowe cięcia Trumpa i lekceważenie ekonomicznych sygnałów ostrzegawczych już wywołały niepokój. Ale to w jego szerszej polityce gospodarczej, zwłaszcza taryfach, potencjał prawdziwych szkód staje się najbardziej widoczny.

Cła i handel

Z pewnością inflacja pozostaje kluczowym problemem dla wyborców, szczególnie rosnące ceny żywności i mieszkań. Prezydent nie wprowadził żadnych istotnych polityk mających na celu rozwiązanie tego problemu, a wręcz przeciwnie, jego działania w kontekście ceł i imigracji mogą ją pogłębić.

Podczas poprzedniej kadencji Trumpa, amerykańscy rolnicy byli szczególnie mocno dotknięci odwetowymi cłami, co zmusiło administrację do zatwierdzenia miliardów dolarów w ramach rządowego dofinansowania, aby zrekompensować straty.

Teraz, surowsza egzekucja przepisów imigracyjnych grozi zmniejszeniem siły roboczej odpowiedzialnej za zbieranie i przetwarzanie części zaopatrzenia w żywność w kraju, co może dodatkowo podnieść ceny artykułów spożywczych.

Trump skoncentrował się głównie na cłach jako rozwiązaniu wszystkich problemów – od nierównowagi handlowej, przez handel narkotykami, po imigrację.

Jednakże jego preferowane rozwiązanie w postaci ceł wywołało ogromne zamieszanie na rynkach finansowych i pogorszyło stosunki USA z sojusznikami i partnerami handlowymi.

Co gorsza, niekonsekwentne podejście Trumpa, miotającego się między groźbami a odwrotami, wprowadziło niepewność do globalnej gospodarki. Firmy opóźniają decyzje, sojusznicy ponownie rozważają partnerstwa, a ceny w kraju idą w górę.

Wewnętrzne turbulencje gospodarcze są odzwierciedleniem osłabienia globalnej pozycji Stanów Zjednoczonych. Nigdzie nie widać tego wyraźniej niż w początkowych ruchach Trumpa w polityce zagranicznej.

Sprawy międzynarodowe

Twierdzenia Trumpa, że potrafiłby zakończyć wojnę na Ukrainie, wydają się teraz śmieszne.

Zaczął proponować pomysły stanowiące potencjalne rozwiązanie jeszcze przed objęciem urzędu, wierząc, że jego relacja z Władimirem Putinem pomoże w mediacji pokoju. Jednakże prezydent Rosji odrzucił jego starania i wciąż ma zamiar przywrócić terytoria zdobyte podczas wojny.

Relacja Trumpa z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim, stopniowo zaczęła się poprawiać po spotkaniu w Rzymie podczas pogrzebu papieża, nie mniej jednak wciąż istnieją trudności wynikające z ostrej krytyki, którą Zełenski otrzymał od wiceprezydenta J.D. Vance’a i Trumpa podczas wizyty w Białym Domu. Wciąż wygląda na to, że do zawarcia jakiejkolwiek umowy jest daleka droga.

W kontekście konfliktu w Strefie Gazy, wysłannik Trumpa na Bliski Wschód Steve Witkoff, współpracował z negocjatorami z czasów prezydentury Bidena, aby zapewnić zawarcie rozejmu tuż przed inauguracją Trumpa. Jednakże porozumienie załamało się, zanim mogła wejść w życie jego druga faza, a administracja Trumpa od tego czasu zmagała się z próbami przywrócenia obu stron do stołu negocjacyjnego.

Co gorsza, Trump zepchnął na bok kluczowych regionalnych graczy, którzy są niezbędni do odbudowy Strefy Gazy i utrzymania pokoju. Jego szeroko krytykowana propozycja rozwoju luksusowego ośrodka turystycznego w Gazie została uznana za całkowicie nietrafioną, co jeszcze bardziej podważyło wiarygodność USA w regionie.

Wysiłki dyplomatyczne zostały także skomplikowane przez dążenie Trumpa do zawarcia nowego porozumienia w sprawie broni jądrowej z Iranem oraz skutki źle przeprowadzonej operacji wywiadowczej USA, która dotyczyła nalotu na Huti w Jemenie.

Werdykt

Donald Trump zawsze czuł się bardziej komfortowo obiecując niż rządząc.

Kampaniował – po raz kolejny – z wielkimi, prostymi hasłami, takimi jak „Trump to naprawi” i „Masowa deportacja teraz!”, deklarując, co zamierza zrobić, ale nie wyjaśniając, jak ma zamiar to osiągnąć.

Diabeł tkwi w szczegółach, a w miarę jak plany Trumpa są realizowane i pojawiają się negatywne konsekwencje, jego popularność zaczyna spadać. Perspektywy gospodarcze USA pogarszają się. Wskaźnik poparcia Trumpa na poziomie 40 procent po 100 dniach urzędowania jest najniższy w historii dla współczesnego prezydenta USA.

Inne wskaźniki jego działalności również są niekorzystne.

Bezwzględność Trumpa w nakładaniu ceł, w połączeniu z dziwacznymi sugestiami, takimi jak uczynienie Kanady 51. stanem USA, głęboko zaszkodziły relacjom USA za granicą.

Sojusznicy odwracają się od USA w kwestiach strategicznego przywództwa. Partnerzy handlowi szukają innych rynków i dostawców dóbr i usług. Nawet sprzedaż broni, która była kiedyś fundamentem globalnego wpływu USA, jest tracona na rzecz konkurentów.

Trump mógł powrócić na urząd obiecując, że uczyni „Amerykę znowu wielką” i postawi „Amerykę na pierwszym miejscu”, ale jak dotąd zapewnił Amerykę, która jest niespokojna gospodarczo, dyplomatycznie osłabiona i coraz bardziej osamotniona na arenie światowej.

Rzuć okiem na TRT Global. Podziel się swoją opinią!
Contact us