Spektakularny wzrost skrajnej prawicy w wyborach prezydenckich w Polsce w zeszłym tygodniu jest wynikiem niechęci wyborców do ustalonego porządku politycznego oraz narastającego „zmęczenia Ukrainą”. Zjawisko to przedstawia istotną zmianę ideologiczną w kraju znanym z antagonistycznego stosunku do Rosji.
Wzrost skrajnej prawicy w Polsce wpisuje się w podobne trendy na całym świecie, gdzie nacjonalistyczni i populistyczni liderzy zdobywają władzę – od USA po Indie i inne kraje.
Rafał Trzaskowski, proeuropejski i centrowy kandydat z Europy Wschodniej, zdobył pierwsze miejsce z niemal jedną trzecią głosów, podczas gdy konserwatywny historyk Karol Nawrocki uzyskał wynik zaledwie o dwa punkty procentowe niższy.
Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun, dwaj kandydaci skrajnej prawicy, zajęli odpowiednio trzecie i czwarte miejsce, zdobywając łącznie ponad dwadzieścia procent głosów.
„Takie wyniki kandydatów skrajnej prawicy wskazują na rosnące niezadowolenie z obecnej koalicji rządzącej, składającej się z partii centrowych i lewicowych, jak również z byłej rządzącej partii konserwatywnej, PiS” – mówi Denys Kolesnyk, francuski konsultant i specjalista ds. Europy Wschodniej, prezes MENA Research Center, wiedeńskiego think-tanku.
Centrowy premier Donald Tusk, były przewodniczący Rady Europejskiej, który kieruje kruchą koalicją w Polsce, staje w obliczu coraz większych ataków ze strony grup skrajnie prawicowych.
Tusk mierzy się również z rosnącą krytyką ze strony konserwatywnej i eurosceptycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), która jest częścią Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), prawicowej platformy unijnej zrzeszającej wiele partii nacjonalistycznych.
Polska będzie musiała jednak poczekać do początku czerwca, kiedy to Trzaskowski, umiarkowany konserwatysta, zmierzy się z kandydatem PiS Nawrockim, w trudnej drugiej turze wyborów prezydenckich.
Eksperci twierdzą, że kandydat konserwatywny ma większe szanse, ponieważ lewica straciła wszelki wpływ na wynik wyborów.
„Karol Nawrocki ma duże szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, ponieważ najprawdopodobniej skorzysta z części głosów skrajnej prawicy, mimo że ani on, ani jego partia nie są skrajnie prawicowi” – mówi Kolesnyk dla TRT World.
Mają dość establishmentu
Eksperci wskazują, że wzrost skrajnej prawicy w Europie ma podobną trajektorię polityczną do innych ruchów populistycznych, takich jak kampania MAGA Donalda Trumpa, i został wywołany podobnym niezadowoleniem z głównych partii związanych z dawnymi elitami politycznymi.
„Wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich jest bezprecedensowy: Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun razem zdobyli nieco ponad jedną piątą wszystkich głosów, co stanowi najwyższy udział skrajnej prawicy od 1989 roku” – mówi Linas Kojala z Centrum Studiów Geopolitycznych i Bezpieczeństwa w Wilnie, stolicy Litwy, państwa bałtyckiego, które w XVI–XVIII wieku tworzyło unię z Polską.
Mentzen to kandydat antyestablishmentowy, który określił UE jako „totalitarne” państwo i kiedyś opowiadał się za możliwym wyjściem Polski z Unii. Braun, radykał o ksenofobicznych i antysemickich poglądach, opuścił partię skrajnie prawicową Mentzena, oskarżając ją o niewystarczający nacjonalizm.
„Ich elektorat jest nieproporcjonalnie młody, męski i miejski, bardziej zmobilizowany za pośrednictwem mediów społecznościowych niż przez struktury partyjne, które od dawna wymieniają się władzą między [centrową] Platformą Obywatelską Tuska a Prawem i Sprawiedliwością” – mówi Kojala dla TRT World.
Jednakże Kojala postrzega wynik pierwszej tury bardziej jako głos protestu przeciwko monopolowi dwóch głównych partii przez młodych Polaków, którzy czują się pominięci, niż jako „nagłe przyjęcie ekstremizmu”.
Kolesnyk dodaje, że rzeczywisty wpływ skrajnej prawicy na życie polityczne w Polsce pozostanie „marginalny”, co jest dalekie od „rzeczywistości w wielu państwach Europy Zachodniej”.
Nie mniej jednak, trendy Europy Zachodniej mogą stać się „rzeczywistością” również na wschodzie, jeśli ostatnie zmiany polityczne są jakimkolwiek wskaźnikiem.
Podczas gdy skrajne grupy prawicowe odniosły duże sukcesy we Francji, Niemczech, Włoszech, Holandii i Portugalii, w ostatnich latach pokazały również swoją siłę na wschodzie.
W zeszłym tygodniu w Rumunii lider skrajnej prawicy George Simion przegrał drugą turę wyborów prezydenckich, ale zdobył ponad 46 procent głosów – jest to bezprecedensowy wynik wyborczy.
Kandydat PiS Nawrocki, otwarcie poparł Simiona, który publicznie sprzeciwiał się wojskowej pomocy dla Ukrainy. Obaj liderzy uściskali się podczas niedawnego wiecu w Polsce przed wyborami.
Węgry i Słowacja, dwa państwa UE, już mają rządy nacjonalistyczne.
Dlaczego skrajna prawica w Polsce rośnie w siłę?
Według Kolesnyka i Kojali istnieje kilka czynników stojących za wzrostem polskiej skrajnej prawicy – od porażki głównych partii po rosnący trend eurosceptycyzmu w całej UE, wysoką inflację i wreszcie „zmęczenie Ukrainą”, termin oznaczający malejące poparcie społeczne dla kontynuowania pomocy wojskowej dla Kijowa oraz rosnący sprzeciw wobec obecności ukraińskich uchodźców w Polsce.
„Niezadowolenie z rządów Donalda Tuska, jak również żale nagromadzone podczas rządów PiS, przyczyniły się do sytuacji, w której wyborcy szukali ‘alternatywnych’ konserwatywnych kandydatów” – mówi Kolesnyk.
„Ponadto istnieje ogólny trend eurosceptycyzmu w UE, który jest również widoczny w Polsce, choć w mniejszym stopniu niż w Europie Zachodniej.”
Kojala dostrzega niezadowolenie z głównego nurtu polityki przez pryzmat „dystansu pokoleniowego”, mówiąc, że „wyborcy bez wspomnień komunizmu postrzegają dwa ustalone bloki jako strażników starzejącego się konsensusu”.
Obecność ukraińskich uchodźców „mogła również wywołać skłonność do ideologii skrajnie prawicowych wśród niektórych segmentów polskiego społeczeństwa” – uważa Kolesnyk.
Polska przyjęła ponad 2,5 miliona ukraińskich uchodźców od początku wojny na Ukrainie na początku 2022 roku.
Powodując się na niedawną ankietę, w której wykazano, że krajowe poparcie dla pomocy wojskowej dla Kijowa spadło poniżej 50 procent, Kojala mówi, że „zmęczenie Ukrainą” zaczyna być odczuwalne.
Influencerzy skrajnej prawicy z dużymi zasięgami w mediach społecznościowych skutecznie przedstawili politykę migracyjną UE i przepisy klimatyczne jako „zewnętrzne narzucenia na polską suwerenność”, co mogło wpłynąć na wzorce głosowania w wyborach.
W rzeczywistości obawy przed federalistycznymi i integracyjnymi politykami UE, które mogą przytłoczyć suwerenne zasady państw członkowskich, były wspólnym tematem w wielu krajach europejskich – od Francji po Niemcy, a ostatnio także Rumunię.
Oprócz tych czynników politycznych, różne trudności ekonomiczne również zwiększyły atrakcyjność grup skrajnie prawicowych w Polsce, według Kojali.
„Pandemiczny kryzys kosztów życia nadal daje się we znaki: roczna inflacja wyniosła 4,9 procent w marcu, a czynsze za mieszkania nadal rosną szybciej niż płace.”
Powiązania z Rosją
Polska ma skomplikowaną historię z Moskwą, bardziej niż wiele państw Europy Wschodniej, od czasów Rosji Imperialnej po byłe ZSRR.
„Polska miała dość trudne relacje, charakteryzujące się wojnami z Moskwą, a nawet okupacją przez Rosję imperialną, jak również de facto kontrolą przez ZSRR w czasie zimnej wojny” – mówi Kolesnyk.
„Niezwykle trudno jest wzbudzić jakiekolwiek prorosyjskie nastroje (wśród Polaków), jak miało to miejsce na przykład we Francji” – dodaje.
Co ciekawe, niektórzy polscy aktywiści skrajnej prawicy wykazują „sympatie prorosyjskie poprzez antyukraińską i antyunijną retorykę oraz działania zgodne z rosyjskimi narracjami” – dodaje.
Jednakże Kojala uważa, że wyłaniające się przywództwo partii skrajnie prawicowych w Polsce nie jest prorosyjskie.
„Polska skrajna prawica jest nacjonalistyczna i eurosceptyczna, ale nie jest prorosyjska – co jest kluczowym rozróżnieniem w kraju, gdzie polityka bezpieczeństwa pozostaje zdecydowanie atlantycka” – mówi.
Kandydat PiS na prezydenta, nacjonalista Nawrocki, popiera pomoc wojskową dla Kijowa i określa Rosję jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa regionalnego – mówi Kojala. „Każda sugestia o rosyjskim finansowaniu jest toksyczna w polskiej polityce.”
Nawet lider Konfederacji, skrajnie prawicowy Mentzen, publicznie potępił inwazję z 2022 roku – dodaje.