Waszyngton, DC — Ruch Make America Great Again (MAGA) opiera się na sile — sile osobowości, lojalności i haseł. Jednakże w cieniu wojny rozciągającej się na Bliskim Wschodzie, ta jedność wydaje się pękać.
Jeśli prezydent USA Donald Trump zdecyduje się zaangażować amerykańską siłę militarną w konfrontację Izraela z Iranem, głęboki ideologiczny podział w jego koalicji — już widoczny w gniewnych wystąpieniach w telewizji i sprzecznych oświadczeniach kongresmenów — może przerodzić się w pełnowymiarowy rozłam polityczny.
Eksperci ostrzegają, że to ryzyko jest teraz na pierwszym planie.
"Podział jest poważny" - powiedział Paul M. Collins Jr., profesor nauk prawnych i politologii na Uniwersytecie Massachusetts Amherst, w rozmowie z TRT World.
"Chociaż nie sądzę, że będzie to wystarczające, aby rozbić koalicję Trumpa przed wyborami środka kadencji w przyszłym roku."
Stawka jest geopolityczna, ale wstrząsy są ideologiczne.
To, co zaczęło się jako rozmowy o jednostronnym ataku Izraela na irańskie cele cywilne i nuklearne, od dawna podejrzewane przez Tel Awiw o wzbogacanie uranu, teraz grozi wciągnięciem Waszyngtonu.
Podejście Trumpa do polityki zagranicznej jest znane z odważnych kontrastów w przekazie: jednego dnia krytykuje “głupie, niekończące się wojny”, a następnego grozi swoim przeciwnikom.
Jednakże jego baza — wcześniej niezawodnie zsynchronizowana — nie maszeruje już w pełnej zgodzie.
Po jednej stronie tej debaty znajdują się osoby takie jak senator Lindsey Graham, ambasador USA w Izraelu Mike Huckabee oraz prawicowe postacie medialne, takie jak Mark Levin i Sean Hannity.
Postrzegają oni kampanię Izraela jako historyczną szansę na uderzenie w infrastrukturę nuklearną Iranu i być może obalenie obecnego reżimu w Teheranie.
Z drugiej strony stoi rdzeń nieinterwencjonistyczny trumpizmu, reprezentowany przez wpływowe głosy takie jak Tucker Carlson, Steve Bannon, Matt Gaetz i reprezentantka Marjorie Taylor Greene, którzy argumentują, że nawet pośrednie zaangażowanie USA zdradziłoby obietnicę, która wyniosła Trumpa do władzy: koniec zagranicznych wojen.
"Iran to jedna z najstarszych cywilizacji na świecie, z 92 milionami ludzi. To nie jest coś, z czym można igrać. Trzeba to przemyśleć na tym poziomie, a Amerykanie muszą być na to przygotowani. Nie można im tego po prostu narzucić" - powiedział Bannon dziennikarzom w Waszyngtonie w środę.
A Trump? Jest w rozkroku.
"Trump wydaje się wierzyć, że Iran jest bardzo blisko stania się mocarstwem nuklearnym" - powiedział Collins.
"Myślę, że to motywuje go do przyjęcia bardziej jastrzębiego podejścia do Bliskiego Wschodu."
Jednak wraz z eskalacją retoryki rośnie również sprzeciw.
"Niektórzy członkowie Kongresu już podjęli kroki, aby ograniczyć zdolność Trumpa do wejścia w konflikt bez deklaracji wojny przez Kongres" - powiedział Collins.
Thomas Massie, republikanin z Kentucky, i Ro Khanna, demokrata z Kalifornii, wprowadzili rezolucję mającą na celu zablokowanie jakiegokolwiek zaangażowania USA w atak na Iran bez zgody Kongresu.
"To nie jest nasza wojna" - napisał Massie na platformie X. "Nawet jeśli by była, to Kongres musi decydować o takich sprawach zgodnie z naszą Konstytucją."
Collins dodał: "Zobaczycie, że koalicja antywojenna stanie się głośniejsza, jeśli USA bardziej się zaangażują."
Napięcia nie są tylko teoretyczne.
W gabinecie Trumpa jego Dyrektor Wywiadu Narodowego, Tulsi Gabbard, niedawno zeznała, że nie ma jednoznacznych danych wywiadowczych USA wskazujących na produkcję bomby nuklearnej przez Iran.
Prezydent był wściekły.
"Nie obchodzi mnie, co powiedziała" - odparł Trump dziennikarzom, gdy zapytano go o jej komentarze. "Myślę, że byli bardzo blisko posiadania broni."
Podział się pogłębia
David Levine, historyk z UC Law San Francisco, który uważnie obserwuje politykę zagraniczną USA, powiedział TRT World, że "jeśli i kiedy Trump zdecyduje się zaangażować USA w atak na irańskie obiekty nuklearne, możemy zobaczyć, jak rozłam w jego bazie MAGA się pogłębia."
Postrzega postawę Trumpa jako klasyczne balansowanie na krawędzi: podkręcanie gróźb niekoniecznie w celu ataku, ale by zmusić Teheran do negocjacji.
"To może być również próba zasugerowania, że USA mogą podjąć ekstremalne działania, w nadziei, że groźba skłoni Iran do powrotu do stołu negocjacyjnego" - dodał Levine.
Teheran jest dobrze znany z posiadania różnych milicji regionalnych, systemów rakietowych i historii asymetrycznych działań odwetowych.
"Iran może próbować zaatakować amerykańskie aktywa w miejscach w pobliżu Zatoki Perskiej" - powiedział Levine. "Ale nie mam pojęcia, ile rakiet im zostało po wysłaniu tak wielu w kierunku Izraela."
Tymczasem, wiceprezydent USA JD Vance, starał się znaleźć ścieżkę między walczącymi frakcjami amerykańskiej prawicy.
W ostrożnie sformułowanym poście w mediach społecznościowych Vance powiedział, że Trump "może zdecydować, że musi podjąć dalsze działania, aby zakończyć wzbogacanie uranu przez Iran," nie mniej jednak, ostrzegł przed "zagranicznymi uwikłaniami po ostatnich 25 latach idiotycznej polityki zagranicznej."
Jednakże nawet wyważone podejście Vance'a zaczyna się kruszyć.
Komentarz Trumpa ze środy — "Może to zrobię, może nie" — miał znajomą nutę strategicznej dwuznaczności.
A to teraz po cichu pogłębia podziały.
Według amerykańskich mediów, briefingi Netanjahu w ostatnich tygodniach zaostrzyły instynkty Trumpa. Ale duch Iraku — i ryzyko politycznego odwetu — wciąż nawiedza Biały Dom.
Nowy sondaż Economist/YouGov pokazuje, że 53 procent wyborców Trumpa sprzeciwia się przyłączeniu do izraelskich ataków, co podkreśla wyraźną preferencję MAGA na rzecz nieangażowania się.
To odczucie odzwierciedla szerszą opinię publiczną. Niedawne badanie przeprowadzone przez Chicago Council on Global Affairs i Ipsos wykazało, że 8 na 10 Amerykanów woli dyplomację od działań militarnych w celu ograniczenia programu nuklearnego Iranu.
Sondaże pokazują, że coraz więcej republikańskich ustawodawców i sojuszników Trumpa ostrzega przed jakimkolwiek ruchem militarnym bez zgody Kongresu, co zaostrza podział, który już wybucha na widoku publicznym.
I chociaż głosy nawołujące do ostrożności wydają się być coraz bardziej marginalizowane, analitycy zauważają, że przy braku katastrofalnej odpowiedzi Iranu, oceny popularności Trumpa prawdopodobnie nie ulegną znaczącej zmianie.
"Jeśli odpowiedź Iranu nie będzie zbyt dramatyczna, nie wpłynie to na pozycję Trumpa w USA. Jest obecnie niepopularny według sondaży; nie sądzę, aby działania przeciwko Iranowi zmieniły te liczby w którąkolwiek strone" - podsumował Levine.
