Donald Trump nigdy nie unikał używania ceł jako narzędzia politycznego, a jego druga kadencja wydaje się nie różnić pod tym względem.
Już pierwszego dnia po powrocie do urzędu Trump potwierdził swoje twarde stanowisko. Groził nałożenie 100-procentowego cła na każde państwo BRICS, które będzie kontynuować działania na rzecz de-dolaryzacji.
Trump 2.0 już zapowiedział nadchodzące cła: 25 procent na Meksyk, 25 procent na Kanadę i 10 procent na Chiny, obiecując, że to dopiero początek.
Podczas gdy Trump przygotowuje się do kolejnej wojny handlowej, pojawia się pytanie: czy Waszyngton stać na ekonomiczne starcie z blokiem reprezentującym niemal połowę światowej populacji?
A jeśli Trump spełni swoje groźby, jak BRICS poradzi sobie z presją?
Dolar jako waluta rezerwowa
Przez dekady dolar amerykański pełnił rolę fundamentu globalnego handlu, co zostało wzmocnione przez system z Bretton Woods oraz wpływy gospodarcze Stanów Zjednoczonych.
W XX wieku taką rolę odgrywał funt brytyjski. Jednak po II wojnie światowej, w wyniku gospodarczego załamania Wielkiej Brytanii i jej długów wojennych, dolar amerykański stał się główną walutą rezerwową świata.
Waszyngton nie wahał się wykorzystywać tej pozycji jako narzędzia geopolitycznego. Rosja przekonała się o tym boleśnie, gdy po inwazji na Ukrainę Stany Zjednoczone zamroziły setki miliardów dolarów rosyjskich aktywów, nałożyły sankcje i w dużej mierze wykluczyły Moskwę z globalnej sieci finansowej.
Podobnie podczas kryzysu Brunsona Turcja doświadczyła presji ekonomicznej. Pokazało to, że Waszyngton wykorzystuje mechanizmy finansowe jako dźwignię przeciwko rywalom geopolitycznym.
Narzędzia takie jak sankcje, cła, system SWIFT i hegemonia dolara mogą być w każdej chwili użyte przez USA.
Poza konkretnymi przypadkami w bloku BRICS, wojna Rosji z Ukrainą była sygnałem ostrzegawczym dla wielu państw, przypominającym o ich zależności od dolara.
W ostatnich latach wiele krajów podjęło kroki w celu zmniejszenia swojej zależności od dolara amerykańskiego. Na przykład Chiny i Brazylia handlują obecnie w swoich lokalnych walutach, omijając dolara. Indie i Malezja podpisały porozumienie o zwiększeniu transakcji transgranicznych opartych na rupii.
Bank Indonezji (BI) zmniejszył swoją zależność od dolara amerykańskiego, nawiązując współpracę z Bankiem Rezerw Indii (RBI). Oba banki centralne zgodziły się promować użycie lokalnych walut w transakcjach.
Nawet Francja, długoletni sojusznik USA, rozlicza transakcje energetyczne w juanach. Dodatkowo Korea Południowa i Indonezja niedawno podpisały umowę ułatwiającą bezpośrednią wymianę między wonem a rupią.
Ponadto Rosja i Chiny od lat omijają dolara.
Od 2019 roku Moskwa i Ankara, na podstawie porozumienia o zwiększeniu użycia lokalnych walut w handlu dwustronnym.
Klub gospodarczy czy przeciwwaga geopolityczna?
Z członkami odpowiadającymi za niemal 30 procent globalnego PKB i jedną trzecią światowej produkcji ropy, BRICS jest coraz częściej postrzegany jako przeciwwaga dla instytucji kierowanych przez Zachód.
Początkowo utworzony w 2006 roku jako BRIC—Brazylia, Rosja, Indie i Chiny—blok rozszerzył się w 2010 roku o Republikę Południowej Afryki, a później o Indonezję, a ostatnio o Iran, ZEA, Egipt i Etiopię.
Turcja również wyraziła zainteresowanie sojuszem i stała się „krajem partnerskim” wraz z Algierią, Białorusią, Boliwią, Kubą, Indonezją, Kazachstanem, Malezją, Nigerią, Tajlandią, Ugandą, Uzbekistanem i Wietnamem.
W 2014 roku BRICS uruchomił Nowy Bank Rozwoju w celu finansowania projektów infrastrukturalnych. Pojawiły się również dyskusje na temat wspólnej waluty handlowej—choć nie podjęto jeszcze konkretnych kroków.
BRICS jest postrzegany przez wielu jako potencjalna alternatywa dla instytucji kierowanych przez G7. Jednakże, mimo swoich ambicji BRICS stoi przed kluczowym testem: jak zareaguje na agresywne groźby celne Trumpa?
Rosja, w dużej mierze odcięta od rynków USA z powodu sankcji, może pozostać niewzruszona.
Chiny, mimo że wyciągnęły wnioski z wojen handlowych podczas pierwszej kadencji Trumpa, są bardziej niezależne niż wcześniej. Jednak nadal wydają się najbardziej narażone na agresywną politykę handlową Trumpa w bloku.
USA są zdecydowanie największym partnerem handlowym Chin. W 2023 roku handel dwustronny między tymi dwoma krajami wyniósł 574 miliardy dolarów, z czego 279 miliardów było na korzyść Chin.
Znaczna część eksportu Chin stanowią telefony, akcesoria komputerowe, urządzenia elektryczne, obuwie, sprzęt kuchenny i przemysłowy.
Indie również mogą ponieść znaczące konsekwencje. Deficyt handlowy wynosił około 43 miliardy dolarów na korzyść Indii, podczas gdy całkowity wolumen handlu wyniósł 124 miliardy dolarów w 2023 roku.
Znaczna część eksportu Indii obejmują perły, kamienie szlachetne i metale, sprzęt elektryczny i elektroniczny, produkty farmaceutyczne oraz paliwa mineralne.
Należy jednak zauważyć, że cła Trumpa wywołają odwet, który może podnieść ceny dla amerykańskich konsumentów.
Przełomowy moment
Nawet bez interwencji USA waluta BRICS prawdopodobnie nie zyska na znaczeniu.
Globalna waluta rezerwowa wymaga stabilnej bazy, podobnie jak język angielski stał się lingua franca świata, podczas gdy esperanto popadło w zapomnienie.
Special Drawing Right (SDR), syntetyczna waluta oparta na koszyku głównych walut, nie zyskały szerokiej akceptacji właśnie dlatego, że brakuje im jednego, zaufanego emitenta.
Jeśli jednostka BRICS miałaby konkurować z dolarem, państwa członkowskie musiałyby zrezygnować ze swoich walut narodowych, tworząc unię monetarną pod wspólnym bankiem centralnym—co stanowi ogromne wyzwanie polityczne i gospodarcze.
Podstawową przeszkodą jest to, że gospodarki BRICS są zbyt różnorodne, aby taka unia mogła funkcjonować skutecznie.
Udane bloki monetarne, takie jak strefa euro, zwykle powstają wśród ściśle zintegrowanych gospodarek o podobnych cyklach koniunkturalnych, głębokich więziach handlowych i stosunkowo płynnych rynkach pracy.
BRICS, przeciwnie, składa się z gospodarek tak różnych jak Chiny i RPA, Indie i Rosja—każda z odmienną polityką monetarną, strukturami gospodarczymi i priorytetami politycznymi.
W takim układzie wspólna waluta mogłaby prowadzić do poważnych nierówności, gdzie jedna gospodarka przegrzewa się, podczas gdy inna wpada w recesję, bez możliwości dostosowania stóp procentowych lub kursów walutowych.
Bez solidnych mechanizmów alternatywnych—takich jak mobilność siły roboczej między krajami czy silne ramy polityczne—te różnice prowadziłyby do niezgody, a nie stabilności.
Trump może postrzegać BRICS jako wyzwanie dla hegemonii dolara, ale największą przeszkodą dla bloku są jego własne wewnętrzne sprzeczności.
Kraje BRICS+ są rozproszone na czterech kontynentach, mówią różnymi językami i często mają historycznie napięte granice, jak w przypadku militarnego impasu między Chinami a Indiami.
Ich gospodarki podążają różnymi cyklami koniunkturalnymi—rosnące ceny energii korzystnie wpływają na eksporterów ropy, takich jak Rosja i Brazylia, ale obciążają importerów, takich jak Chiny i Indie—co sprawia, że wspólna polityka monetarna jest niepraktyczna i zmniejsza prawdopodobieństwo powstania realnej waluty BRICS.
Ultimatum Trumpa to coś więcej niż spór handlowy—jest to test jedności BRICS. Jeśli blok wytrzyma, może wyjść z tego silniejszy, przyspieszając swoje działania na rzecz mechanizmów finansowych, które mogą ominąć dominację Zachodu.
Chociaż dolar amerykański raczej nie zostanie zdetronizowany z dnia na dzień, wrogie podejście Trumpa może przyspieszyć wysiłki krajów BRICS na rzecz rozwoju alternatywnych systemów finansowych dla de-dolaryzacji.