W stolicy Ukrainy, Kijowie, wybuchły protesty po tym, jak prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę osłabiającą dwie agencje antykorupcyjne.
Krytycy twierdzą, że nowe prawo konsoliduje władzę w rękach Zełenskiego i umożliwia ingerencję rządu w głośne sprawy korupcyjne.
Przed podpisaniem ustawy przez prezydenta, parlament zatwierdził projekt, skutecznie odbierając Narodowemu Biuru Antykorupcyjnemu (NABU) oraz Specjalnej Prokuraturze Antykorupcyjnej (SAPO) ich autonomię.
Protestujący w stolicy wyrażali oburzenie wobec tej decyzji. Niektórzy skandowali: "Zawieś ustawę".
"Ustawa jest przepychana na siłę" – powiedziała 26-letnia projektantka gier Anastazja.
"Jest oczywiste, że to celowe działanie" – dodała.
Protestujący gwizdali i buczeli po podpisaniu ustawy przez Zełenskiego, jak relacjonował reporter agencji prasowej AFP.
“Krok wstecz”
Przed podpisaniem ustawy, w poście na platformie X, komisarz ds. rozszerzenia UE Marta Kos wyraziła zaniepokojenie głosowaniem w Radzie, nazywając je "poważnym krokiem wstecz".
Kos dodała: "Niezależne instytucje, takie jak NABU i SAPO, są kluczowe dla drogi Ukrainy do UE. Praworządność pozostaje w centrum negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską."
Ukraiński oddział Transparency International skrytykował decyzję parlamentu, twierdząc, że podważa ona jedną z najważniejszych reform od czasu tzw. Rewolucji Godności w 2014 roku i niszczy zaufanie międzynarodowych partnerów.