Wybór konserwatywnego historyka Karola Nawrockiego na prezydenta Polski niewielką przewagą głosów wywołał niemałe poruszenie. Eurosceptyczna postawa nowego prezydenta może oznaczać punkt zwrotny w relacjach Polski z Unią Europejską.
Sam proces wyborczy był równie dramatyczny, co zwycięstwo Nawrockiego.
Podczas gdy trwało jeszcze liczenie głosów w drugiej turze, jego rywal Rafał Trzaskowski, liberalny kandydat centrowy z rządzącej Koalicji Obywatelskiej (KO), pośpieszył z ogłoszeniem swojego zwycięstwa.
Ostateczne wyniki pokazały jednak, że to Nawrocki zdobył 50,89% głosów, podczas gdy Trzaskowski uzyskał 49,11%.
Była to już druga porażka Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich – w 2020 roku przegrał z Andrzejem Dudą z PiS, 48,97% do 51,03%.
Obietnice i programy wyborcze
Kampania prezydencka w 2025 roku koncentrowała się wokół różnych obietnic.
Nawrocki zapowiedział obniżenie podatku VAT o jeden punkt procentowy z 23% już pierwszego dnia urzędowania, zmniejszenie obciążeń podatkowych dla rodzin z dwójką lub większą liczbą dzieci oraz uproszczenie systemu podatkowego dla przedsiębiorstw.
Jego inne obietnice dotyczyły promowania zasady pierwszeństwa Polaków w zakresie usług socjalnych, opieki zdrowotnej i edukacji, sprzeciwu wobec paktu migracyjnego UE i propozycji wysłania wojsk do Ukrainy, a także opowiadania się za silnym finansowaniem obrony narodowej poprzez przeznaczenie 5 procent PKB.
Ogólnie rzecz biorąc, wyraził poglądy prorodzinne i proinwestycyjne, wspierając innowacje poprzez ustanowienie funduszu o wartości pięciu miliardów złotych (1,3 miliarda USD) na przełomowe technologie w celu wspierania przedsiębiorców w dziedzinie sztucznej inteligencji, obliczeń kwantowych, biotechnologii i farmaceutyki.
Trzaskowski z kolei skupił się na deregulacji, proponując zasadę „1 za 2”, czyli wprowadzenie nowego przepisu miałoby skutkować likwidacją dwóch istniejących.
W kwestii obronności również zapowiedział zwiększenie wydatków do 5% PKB, podkreślając znaczenie bezpieczeństwa w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.
Jednym z jego kluczowych postulatów była liberalizacja prawa aborcyjnego przyjętego w 2021 roku za rządów PiS.
W szerszym kontekście walka o prezydenturę odzwierciedlała podział ideologiczny w Polsce – liberalną, proeuropejską wizję Trzaskowskiego kontra konserwatywne, tradycjonalistyczne i eurosceptyczne podejście Nawrockiego wspieranego przez PiS.
Wybory te uwidoczniły głęboki podział w społeczeństwie i zaostrzyły napięcia polityczne.
Premier Donald Tusk z KO zapowiedział głosowanie nad wotum zaufania dla swojego rządu na 11 czerwca – porażka w tym głosowaniu mogłaby doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Europejski niepokój
Poza granicami Polski zwycięstwo Nawrockiego wywołało mieszane reakcje w Unii Europejskiej.
Możliwy zwrot w kierunku bardziej suwerennych polityk, przypominających okres rządów PiS, może wywołać niezadowolenie w Paryżu i Berlinie, ale otworzyć nowe możliwości współpracy z państwami o podobnych poglądach, jak Włochy.
Prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał Polskę do wspierania „silnej i niezależnej” Europy, która szanuje praworządność, podczas gdy przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wyraziła ostrożny optymizm co do dalszej współpracy.
Jeśli jednak eurosceptycyzm Nawrockiego przełoży się na konkretne działania i zmianę priorytetów, Polska może ryzykować utratę dostępu do funduszy unijnych – scenariusz, który miał już miejsce za rządów PiS.
Jego zwycięstwo wpisuje się w szerszy europejski trend wzrostu popularności ideologii konserwatywnych, co widać we Francji, Włoszech, Austrii, Holandii i Niemczech.
Nic dziwnego, że wygrana Nawrockiego została pozytywnie odebrana przez prawicowych liderów w Europie, w szczególności Marine Le Pen i Viktora Orbána.
Warto zauważyć, że PiS jest partią prawicową, ale nie skrajnie prawicową, w przeciwieństwie do Narodowego Rajdu Le Pen i Fideszu Orbana.
Wśród sąsiadów Polski zwycięstwo Nawrockiego spotkało się z chłodnym przyjęciem, głównie z powodu jego retoryki wyborczej. Kulminacją tego było podpisanie deklaracji zaproponowanej przez Sławomira Mentzena, kandydata skrajnie prawicowej Konfederacji, który w pierwszej turze zdobył 14,81% głosów.
Logika stojąca za podpisaniem tej deklaracji dla Nawrockiego była prosta - zapewnić sobie głosy Mentzena w drugiej turze.
Deklaracja ta, podpisana podczas transmisji na żywo na kanale YouTube Mentzena, zawierała m.in. zobowiązanie do zablokowania wysyłania polskich wojsk na Ukrainę oraz sprzeciwu wobec członkostwa Ukrainy w NATO.
Nie dziwi, że wywołało to niezadowolenie w Kijowie, który dąży do integracji z NATO i od 2022 roku prowadzi wojnę obronną przeciwko Rosji.
Jednakże obietnica ta była łatwa do złożenia, ze względu na brak konsensusu w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO, a Stany Zjednoczone i Niemcy stanowczo się temu sprzeciwiają.
Obawy, że Polska – kluczowy sojusznik Ukrainy i centrum dostaw zachodniej broni – mogłaby zmienić kurs i przyjąć antyukraińską postawę, są jednak bezpodstawne.
Ukraina pozostaje filarem bezpieczeństwa Polski, a jakiekolwiek działania osłabiające jej zdolności obronne bezpośrednio zagroziłyby bezpieczeństwu Polski.
Kolejną kwestią jest droga Ukrainy do członkostwa w UE, która może rzeczywiście zostać skomplikowana przez stanowisko Polski pod przewodnictwem prezydenta Nawrockiego, który jasno stwierdził, że przed poprawą stosunków dwustronnych i przystąpieniem Ukrainy do UE należy rozwiązać „zaległe kwestie historyczne”.
Podsumowując, zwycięstwo Nawrockiego odzwierciedla głębszy konflikt w Europie – starcie ideologii konserwatywnych i liberalnych.
Kluczowa rola Polski w bezpieczeństwie europejskim – jako potęgi na wschodniej flance z dynamiczną gospodarką i PKB zbliżającym się do 1 biliona euro w tym roku – czyni Warszawę ważnym graczem, którego nie można ignorować ani pouczać.
Jednocześnie proces przekształcania europejskiego krajobrazu politycznego jest daleki od zakończenia, a wynik starcia konserwatyzmu z liberalizmem pozostaje niepewny.
To zmusza wszystkie kraje UE do poszukiwania sposobów na współpracę i znalezienie wspólnej płaszczyzny do kompromisu.
Dla Brukseli wyzwaniem będzie konstruktywne zaangażowanie eurosceptycznej Polski bez jej alienacji – co mogłoby jedynie napędzić kolejne zwycięstwa konserwatystów na kontynencie.