Rumunia, drugi pod względem liczby ludności kraj na Bałkanach oraz kluczowy członek UE i NATO, zmierza w tym miesiącu ku istotnym wyborom prezydenckim. Wraz z rosnącą liczbą populistycznych kandydatów i presją wywieraną na tradycyjne partie pro-brukselskie, wynik może zmienić zarówno kierunek polityki zagranicznej kraju, jak i dynamikę wschodniej granicy Unii Europejskiej.
W centrum tych zmian znajduje się George Simion, 38-letni nacjonalista i lider prawicowego Sojuszu na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR). Były aktywista obywatelski i parlamentarzysta, Simion znany jest ze swojego konfrontacyjnego stylu, pro-Trumpowskich poglądów oraz sprzeciwu wobec pomocy wojskowej dla Ukrainy. Opowiada się za „neutralną” polityką zagraniczną i wezwał do przywrócenia granic Rumunii sprzed II wojny światowej, co wywołuje kontrowersje w Europie Wschodniej.
Simion obecnie prowadzi w sondażach, wyprzedzając kilku głównych kandydatów tradycyjnie związanych z polityką proeuropejską i pronatowską. Choć często określany jest mianem eurosceptyka. Jego dokładne stanowisko wobec Unii Europejskiej pozostaje niejasne, co jest przedmiotem debaty wśród analityków.
Zbliżające się głosowanie jest następstwem chaotycznych grudniowych wyborów prezydenckich, unieważnionych przez rumuński Trybunał Konstytucyjny z powodu domniemanej rosyjskiej ingerencji. Tamto głosowanie wygrał inny prawicowy kandydat, Calin Georgescu, któremu teraz zakazano kandydowania. Moskwa zaprzeczyła jednak jakiejkolwiek ingerencji.
Pierwsza tura głosowania, zaplanowana na niedzielę, zapowiada się na bardzo zaciętą. „Trudno przewidzieć, kto wygra” – mówi Ecaterina Matoi, badaczka z bukaresztańskiego Instytutu Polityki i Ekonomii Bliskiego Wschodu (MEPEI).
Jeśli żaden kandydat nie zdobędzie bezwzględnej większości, wyścig przejdzie do drugiej tury, w której zmierzą się dwaj najlepsi kandydaci. „Przegrupowanie preferencji i sojuszy” może zadecydować o ostatecznym wyniku – dodaje Matoi w rozmowie z TRT World, odnosząc się do podziałów między obozami proeuropejskimi, nacjonalistycznymi i prorosyjskimi.
W całym regionie, wybory narodowe coraz częściej kształtowane są przez globalne siły, od wojny na Ukrainie po politykę administracji Trumpa, która obejmuje wsparcie dla prawicowych partii, takich jak niemiecka AfD.
Mołdawia, wschodni sąsiad Rumunii,w listopadzie ponownie wybrała prozachodniego prezydenta. Z kolei Gruzja, postsowieckie państwo na Kaukazie, po raz czwarty wybrała prorosyjski rząd. Rumunia, dawny członek Układu Warszawskiego, odzwierciedla ten ideologiczny podział, z ostrymi wewnętrznymi starciami między lojalistami euroatlantyckimi a nacjonalistycznymi konserwatystami.
Czy Simion jest naprawdę eurosceptykiem?
Choć Simion jest często przedstawiany przez zachodnie media jako eurosceptyk, rumuńscy badacze apelują o bardziej zniuansowaną interpretację. „To, czy i w jakim stopniu George Simion jest eurosceptykiem, można uznać za kwestię do dyskusji” – mówi Matoi.
Zauważa, że termin „eurosceptyk” często opiera się na przestarzałych ramach politycznych. „Nieporozumienia terminologiczne i skojarzenia z historycznymi wzorcami politycznymi na scenie publicznej” – wyjaśnia Matoi.
Partie skrajnie prawicowe w Europie, takie jak francuski Rassemblement National czy niemiecka AfD, od dawna są określane mianem eurosceptycznych. Nawet obecna premier Włoch, Giorgia Meloni, była w przeszłości przedstawiana jako eurosceptyczka, ale teraz uważana jest za „potencjalną królową Brukseli”.
Ta ewolucja, od nacjonalistycznego krytyka do pragmatycznego insidera, staje się coraz bardziej powszechna w europejskiej polityce. Liderzy, którzy prowadzą kampanie na antyunijnych hasłach, często zmieniają swoje stanowisko po objęciu urzędu. Jeśli Simion wygra, podobna zmiana może nastąpić, w zależności od tego, jak będzie rządził i jak zareaguje Bruksela.
„Trudno przewidzieć reakcję UE, ale moim zdaniem UE zareaguje ostrożnie” – mówi Alexandru Niculescu, rumuński badacz z Wolnego Uniwersytetu w Brukseli (ULB), specjalizujący się w sprawach Bałkanów, Turcji i Bliskiego Wschodu. „Postawa i polityka George’a Simiona wpłyną na przyszłą reakcję UE.”
Rysując analogię z sytuacją we Włoszech, Niculescu mówi TRT World: „UE zareaguje podobnie jak na zwycięstwo Meloni we Włoszech – była przedstawiana jako skrajnie prawicowa eurosceptyczka przed objęciem władzy, ale obecnie uważana jest za prawicową, choć nie ekstremistyczną, przynajmniej w oczach mediów i decydentów unijnych.”
Podobnie jak Meloni, Simion, który „dotychczas był jedynie aktywistą obywatelskim i członkiem rumuńskiego parlamentu, zrozumie rzeczywistość konsensusu i kultury kompromisu w Radzie UE” – dodaje badacz. Sugeruje to również, że proces socjalizacji w Radzie UE, składającej się z szefów państw lub rządów 27 krajów członkowskich, prawdopodobnie złagodzi stanowisko Simiona, jeśli zostanie wybrany prezydentem. „Miałby zbyt wiele do stracenia i niewiele do zyskania, sprzeciwiając się lub niszcząc relacje z UE” – wyjaśnia badacz.
„Simion jest nacjonalistą i konserwatystą; niektórzy twierdzą, że ma powiązania z Rosją, ale nigdy nie wspominał, że Rumunia powinna opuścić UE, ani nie był antyunijnym radykałem jak Diana Sosoaca” – zauważa Niculescu.
Podobnie jak Georgescu, Sosoaca również została wykluczona z kandydowania na prezydenta przez Trybunał Konstytucyjny, którego uzasadnienie unieważnienia grudniowych wyborów jest „wciąż niejasne”. Wynika to z tego, że dokumenty Najwyższej Rady Obrony Narodowej złożone do najwyższego organu sądowego „pozostają tajne” – mówi Niculescu.
Mimo, że Rumunia ma dwuizbowy system parlamentarny, prezydent posiada półwykonawczą władzę, dowodząc siłami zbrojnymi kraju i przewodnicząc krajowej radzie bezpieczeństwa, która ma uprawnienia do decydowania o kluczowych kwestiach, takich jak pomoc wojskowa. Prezydent reprezentuje również Rumunię na spotkaniach UE i NATO oraz mianuje premierów, najwyższych sędziów i szefów wywiadu.
„Podkreślanie binarnej dynamiki między siłami proeuropejskimi a prorosyjskimi zaciemnia głębszą rzeczywistość dynamiki władzy w Rumunii – kraju, w którym służby specjalne nadal mają znaczącą władzę, a łatwiej jest przedstawić sytuację w kategoriach binarnych niż ujawnić złożoność wewnętrznego życia politycznego” – mówi Niculescu.
Czy Simion rzeczywiście może wygrać?
Eksperci są podzieleni. Podczas gdy Simion ma dobre wyniki w sondażach, musi stawić czoła silnej opozycji świetnie skomunikowanych rywali.
Crin Antonescu, 65-letni były przewodniczący Senatu i kandydat rządzącej trójpartyjnej mniejszościowej koalicji, jest uważany za faworyta establishmentu. Dzięki wsparciu prowincjonalnych sieci partyjnych, oczekuje się, że zmobilizuje wyborców wiejskich i półmiejskich, zwłaszcza przeciwko Simionowi, który prawdopodobnie zostanie przedstawiony jako ekstremista – wyjaśnia Niculescu.
Niespodzianki są także możliwe. Nicusor Dan, 55-letni burmistrz Bukaresztu, może wejść do drugiej tury. Jednakże jego miejski urok może nie przełożyć się na głosy wiejskie, co może otworzyć drogę dla Simiona, jeśli poparcie głównego nurtu się podzieli – tłumaczy Niculescu.
Innym czynnikiem nieprzewidywalnym jest Victor Viorel Ponta, były premier i były lider Partii Socjaldemokratycznej. „Prawdopodobnie zostanie poparty przez rządzącą koalicję, ale nie cieszy się dobrą opinią wśród społeczeństwa po pożarze w klubie nocnym Colectiv w 2015 roku” – mówi Niculescu.
„Mało prawdopodobne, aby Simion wygrał od razu” – mówi Niculescu, „ale im bardziej podzielone będzie pole kandydatów, tym bardziej prawdopodobna staje się jego droga do niespodziewanego zwycięstwa w drugiej turze.”
Nawet jeśli Simion wygra, prawdziwym testem będzie to, jak poradzi sobie z zakorzenionymi instytucjami – i czy Bruksela potraktuje go jako outsidera, czy nowego gracza w coraz szerszym europejskim spektrum.