Relacje między współczesnymi państwami narodowymi, a ich mniejszościami często są napięte. Państwa większościowe mają tendencję do świadomego uprzywilejowywania dominujących grup w niemal każdej dziedzinie życia politycznego i społecznego, podczas gdy mniejszości często napotykają systemowe wyzwania.
Te wyzwania nie ograniczają się jedynie do walki o równe prawa i reprezentację, ale obejmują również dążenie do społecznej akceptacji, godności i pełnego włączenia jako obywateli.
Nigdzie ta dynamika nie jest bardziej widoczna niż w Indiach, zwłaszcza w traktowaniu muzułmańskiej społeczności po atakach terrorystycznych.
Niestety, atak terrorystyczny w Pahalgam w kwietniu ponownie obnażył kruchość indyjskiej tożsamości narodowej i sporne poczucie przynależności. Gniew opinii publicznej w całych Indiach wzrósł po tym, jak 26 osób, z wyjątkiem jednego hinduskiego turysty, zostało zabitych w masakrze cywilów.
Jednakże, zamiast zjednoczyć się w żałobie, kraj ponownie podzielił się wzdłuż linii wspólnotowych. W ciągu kilku godzin muzułmańscy obywatele, zwłaszcza ci z Kaszmiru, stali się obiektem podejrzeń, gróźb, a nawet przemocy. Muzułmanie w Indiach zostali zmuszeni do udowadniania swojej lojalności wobec państwa indyjskiego i hinduistycznej większości, która domagała się zemsty i odwetu.
Głębsze intencje
Powtarzający się impuls państwa do podejrzewania muzułmanów po atakach terrorystycznych nie jest niczym nowym. Na przykład po zamachu bombowym w Mumbaju w 2006 roku podejrzany Wahid Sheikh został aresztowany pod zarzutem działalności terrorystycznej wraz z pięcioma innymi osobami, ale po dziesięciu latach procesu i traumy został uniewinniony od wszystkich zarzutów. Takie przypadki pokazują, jak podejrzenia mogą stać się systemowe, niosąc długotrwałe konsekwencje osobiste i polityczne.
Atmosfera nieufności wobec indyjskich muzułmanów, szczególnie podsycana przez niektóre grupy prawicowe, ujawnia coś więcej niż tylko uprzedzenia. Pod tym wzorcem kryje się głębsza intencja erozji ich poczucia przynależności i osłabienia ich pewności siebie jako obywateli, którym konstytucyjnie gwarantuje się równość.
Ten performatywny wymóg, narzucany zarówno przez społeczeństwo, jak i państwo, wskazuje na głęboko zakorzeniony problem: większościowe spojrzenie na nacjonalizm, które niemal wyłącznie utożsamia indyjską tożsamość z hinduistyczną, przedstawiając muzułmanów jako wiecznych „innych”.
Kwestie te rezonują nawet dziś, po ataku w Pahalgam, kształtując orientację ideologiczną, podsycając mobilizację polityczną i nadwyrężając i tak kruche relacje społeczne między hinduistami a muzułmanami w Indiach.
Podobnie jak w przeszłości, takie tragiczne wydarzenia stają się punktami zapalnymi nie tylko dla żałoby i jedności narodowej, ale także dla odnowionych cykli podejrzeń, kozłów ofiarnych i przemocy wobec muzułmanów. W 2006 roku dziewięciu oskarżonych muzułmanów w sprawie wybuchów w Malegaon w stanie Maharasztra zostało uniewinnionych przez Specjalny Sąd Agencji Śledczej, który stwierdził, że stali się „kozłami ofiarnymi” w rękach oddziału antyterrorystycznego.
Jednak teraz, lata później, podobny wzorzec przemocy odwetowej i błędnego obwiniania ponownie się pojawił, a napięcia wybuchły w różnych częściach Indii. W Uttar Pradesh młody muzułmański pracownik restauracji został zastrzelony przez osoby powiązane z hinduistyczną grupą nacjonalistyczną. Zabójcy opublikowali wideo gloryfikujące swój czyn jako zemstę za ofiary z Pahalgam, przysięgając zabić „2600 za 26”.
Niepokojące jest to, że policja państwowa zbagatelizowała incydent jako spór o jedzenie, ignorując wyraźne motywacje ideologiczne.
Poza przemocą fizyczną i zastraszaniem, muzułmanie są również wykluczani z podstawowych usług. W jednym z takich przypadków w stanie Bengal Zachodni, ciężarnej muzułmance odmówiono leczenia przez hinduistycznego lekarza.
Pojawiły się wezwania do bojkotu muzułmanów przez radykalne hinduistyczne ugrupowania prawicowe. Ta kultura polityczna wzmacnia obawy indyjskich muzułmanów przed marginalizacją, która jawnie odbiera im poczucie przynależności, jednocześnie wywołując przemoc tłumu. Mimo, że podejrzewanie muzułmanów nie jest nowym zjawiskiem, ostatnia dekada, pod rządami nacjonalistycznej partii BJP, która po raz pierwszy objęła władzę w 2014 roku, przyniosła niepokojącą zmianę w częstotliwości, brutalności i skali towarzyszącej temu przemocy.
Przemoc uliczna została umożliwiona przez dyskurs publiczny. W mediach społecznościowych popularność zdobyły hashtagi nawołujące do bojkotu muzułmanów, a zmanipulowane filmy przedstawiające ich jako zagrożenie były szeroko rozpowszechniane.
Media głównego nurtu
Niektóre sekcje indyjskich mediów, takie jak codzienne dyskusje w telewizji w godzinach największej oglądalności, odegrały kluczową rolę w wzmacnianiu podziałów i promowaniu kultury, w której od muzułmanów oczekuje się bardziej wyraźnego dowodzenia swojego nacjonalizmu niż od innych grup. Atmosfera wrogości była również podsycana przez treści spoza tradycyjnych mediów. Zapalne ścieżki dźwiękowe gloryfikujące przemoc zaczęły krążyć szeroko, atakując muzułmanów.
Według waszyngtońskiego think tanku India Hate Lab, od ataku w Pahalgam odnotowano wzrost mowy nienawiści wobec muzułmanów, zgłaszając łącznie 64 przypadki anty-muzułmańskiej mowy nienawiści.
To, co czyni ten cykl przemocy i podejrzeń szczególnie podstępnym, to jego instytucjonalne wzmocnienie przez aparat państwowy. Liderzy polityczni często reagują na ataki terrorystyczne aluzjami lub otwartymi insynuacjami łączącymi muzułmanów z ekstremizmem, wzmacniając niebezpieczne stereotypy. W kilku stanach rządzonych przez BJP premiera Narendry Modiego lokalni urzędnicy wykorzystali kryzys do rozprawienia się z tak zwanymi „nielegalnymi Banglijczykami” i muzułmańskimi mniejszościami Rohingya.
Nawet terminy takie jak „Pakistańczyk” są używane w codziennym dyskursie jako obelgi mające na celu delegitymizację przynależności indyjskich muzułmanów. To niebezpieczne połączenie indyjskich muzułmanów z zagranicznymi „wrogami” głęboko się zakorzeniło, zmieniając sposób, w jaki samo obywatelstwo jest postrzegane w tym kraju.
Krucha obywatelskość
Polityczna historia Indii pokazuje, że doświadczenia muzułmanów są kształtowane przez marginalizację, która pogłębia się w momentach kryzysu narodowego. W takich chwilach granica między obywatelem a podejrzanym jest na nowo rysowana przez dominujące narracje, zmuszając muzułmanów do ciągłego potwierdzania swojego patriotyzmu.
Tendencja ta odzwierciedla szerszy niepokój w indyjskiej wyobraźni narodowej, gdzie lojalność jest często rozumiana, kształtowana i wyrażana przez pryzmat większości. Sprawia to, że obywatelstwo jest warunkowe, a przynależność krucha.
W czasach kryzysu państwo indyjskie często odtwarzało hierarchię przynależności, a kwestie włączenia i wykluczenia kształtowały dyskursy i praktyki państwa. Podczas gdy inkluzja, jako proces tworzenia państwa, jest z natury brutalna, to warunkowa inkluzja czyni ją jeszcze bardziej brutalną, odmawiając „innym” należnego im miejsca w narodzie.
Ataki w Pahalgam i wydarzenia, które miały miejsce, po raz kolejny sprawiły, że muzułmanie nie stali się ofiarami lub pogrążonymi w żałobie obywatelami, ale potencjalnymi sympatykami i podejrzanymi. Ciężar potępienia nieproporcjonalnie spoczywa na barkach muzułmanów - mają być głośni, widoczni, a przede wszystkim performatywni.
Jeśli Indie mają pozostać prawdziwie demokratyczną, świecką republiką, muszą zmierzyć się z większościowymi impulsami, które redukują obywatelstwo muzułmanów do statusu warunkowego. Tragedia taka jak Pahalgam powinna być momentem narodowej solidarności, a nie kozłów ofiarnych. Czas przestać wymagać od indyjskich muzułmanów dowodzenia miłości do kraju, który już jest ich ojczyną.