Dziewięć dni po objęciu urzędu premiera, Mark Carney wyszedł na mroźny wiatr przed Rideau Hall i rozwiązał 44. Parlament Kanady. Były bankier centralny, świeżo mianowany premier, zachował spokój, ale był stanowczy.
„Proszę Kanadyjczyków o silny, pozytywny mandat, aby poradzić sobie z prezydentem Trumpem i zbudować nową kanadyjską gospodarkę, która będzie działać dla wszystkich, ponieważ wiem, że potrzebujemy zmiany – dużej, pozytywnej zmiany” – powiedział.
Data: 23 marca. Głosowanie? 28 kwietnia. Wybory przyspieszone, ogłoszone nie z politycznej próżności, lecz z narodowej konieczności.
Uzasadnienie Carney’a było proste, choć niepokojące.
Kilka tygodni wcześniej prezydent USA Donald Trump wprowadził Kanadę w gospodarczy chaos, nakładając 25-procentowe cła na stal, drewno i części samochodowe. Potem padł cios – uwaga o tym, że Kanada byłaby „świetnym 51. stanem”.
I tak oto kanadyjska suwerenność – długo uważana za świętą – została poddana w wątpliwość.
Dlaczego Carney podjął tę decyzję?
Carney nie jest politykiem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jest technokratą. Ekonomistą. Został powołany, aby ustabilizować sytuację po rezygnacji Justina Trudeau, który odszedł w obliczu spadających notowań i zmęczenia rządami Liberalnej Partii Kanady.
Jednakże, Carney wkroczył w sam środek burzy.
Cła Trumpa uderzyły w serce kanadyjskiej gospodarki eksportowej. Dolar kanadyjski osłabł. Inwestycje zwolniły. Narodowa duma została nadszarpnięta.
Zamiast czekać na wybory w październiku w obliczu oblężenia, Carney postanowił zaryzykować. Te wybory, jak powiedział, będą referendum w sprawie niezależności Kanady, jej strategii gospodarczej i odpowiedzi na retorykę Trumpa.
Układ sił
Przed rozwiązaniem parlamentu Liberałowie mieli 152 z 343 miejsc w Izbie Gmin. Konserwatyści 120, Bloc Quebecois 33, NDP 24, Zieloni 2, a resztę stanowili niezależni i mniejsze partie.
Sześć miesięcy temu niewielu wierzyło w odrodzenie Liberałów. Jednakże Carney, ze swoim spokojnym autorytetem i globalną wiarygodnością, zaczął zmniejszać dystans.
W połowie kwietnia sondaż Abacus Data pokazał, że Liberałowie mają 40 procent poparcia, wyprzedzając Konserwatystów z 38 procentami.
Nie jest charyzmatyczny jak Trudeau. Ale nie musi być. Walutą Carney’a jest kompetencja. A to ma znaczenie, gdy gospodarka wydaje się balansować na krawędzi.
Jak działają przyspieszone wybory w Kanadzie
Kanada ma ustalone terminy wyborów – trzeci poniedziałek października co cztery lata – ale prawo pozwala premierowi na wcześniejsze ogłoszenie głosowania. Dokładnie to zrobił Carney, za zgodą Gubernatora Generalnego.
Typowa kampania trwa od 36 do 50 dni. Wyborcy wybierają posłów w 343 okręgach wyborczych. Partia, która zdobędzie najwięcej miejsc, zazwyczaj tworzy rząd. Jeśli żadna partia nie uzyska większości (172+ miejsc), powstaje rząd mniejszościowy, który jest często niestabilny i krótkotrwały.
Tym razem Carney chce większości. Liczy, że Kanadyjczycy wolą postawić na stabilną rękę niż ryzykować populizmem lub paraliżem.
Kto jest w grze?
Mark Carney (Partia Liberalna):
Opanowany, globalny, trudny do wyprowadzenia z równowagi. Carney przedstawia te wybory jako walkę o zachowanie głosu Kanady w coraz głośniejszym świecie. Nie jest naturalnym politykiem, ale wyborcy zdają się ufać mu w kwestiach gospodarczych i granicznych.
Pierre Poilievre (Partia Konserwatywna):
Ostry, bezpośredni, uwielbiany przez swoją bazę. Poilievre to marka antyestablishmentowego konserwatyzmu. Nazywa Carney’a „globalistycznym bankierem” i obiecuje ograniczyć biurokrację, bronić suwerenności „bez przeprosin” i „stawiać Kanadyjczyków na pierwszym miejscu”.
Jagmeet Singh (NDP):
Stylowy, szczery, często pomijany. Singh skupia się na przystępności cenowej, prawach rdzennych mieszkańców i środowisku. Jego NDP może nie zdobyć władzy, ale w wyrównanym wyścigu mogą stać się języczkiem u wagi.
Yves-Francois Blanchet (Bloc Quebecois):
Broni odrębności Quebecu, Blanchet skupia się na autonomii prowincji. Może odegrać kluczową rolę w kształtowaniu powyborczego krajobrazu – zwłaszcza jeśli żadna partia nie zdobędzie większości.
Co jest na stole?
Relacje Kanada-USA
Prowokacje Trumpa zamieniły dyplomację w uliczną walkę. Carney twierdzi, że potrafi to rozegrać. Poilievre mówi, że będzie stawiać twardsze warunki.
Odbudowa gospodarcza i stabilność
Inflacja może spadać, ale niepokój nie. Stawką są miejsca pracy, inwestycje i siła nabywcza. Carney wnosi doświadczenie. Poilievre – populistyczną energię. Kontrast jest wyraźny.
Mieszkalnictwo i koszty życia
Nieosiągalne miasta. Rosnące czynsze. Każda partia ma plan mieszkaniowy, ale Kanadyjczycy stają się coraz bardziej sceptyczni. Pytanie nie brzmi, czy politycy się tym przejmują – ale czy którykolwiek z nich potrafi coś z tym zrobić.
Suwerenność i tożsamość
Uwagi Trumpa o „51. stanie” dotknęły czułego punktu. Nagle suwerenność przestała być abstrakcją konstytucyjną, a stała się żywym tematem politycznym.
W wyobraźni wielu Kanadyjczyków chodzi o zasoby, szacunek do siebie i wyznaczenie granicy na śniegu.
Sondaże i nastroje
Wyścig jest wyrównany. Ipsos podaje, że 41 procent Kanadyjczyków uważa Carney’a za najlepszego kandydata na premiera, w porównaniu do 29 procent dla Poilievre’a. Nie mniej jednak, 56 procent wyborców nadal twierdzi, że „czas na zmianę”.
Frekwencja może zdecydować o wszystkim. Ontario i Kolumbia Brytyjska, prowincje kluczowe, będą polami bitwy. Młodzi wyborcy, choć często rozczarowani, również obserwują uważnie.
Rekordowe 7,3 miliona Kanadyjczyków oddało już swoje głosy w głosowaniu przedterminowym przed nadchodzącymi wyborami federalnymi, co stanowi wzrost o 25 procent w porównaniu do 5,8 miliona, którzy głosowali wcześniej w 2021 roku, według Elections Canada. Ostateczne głosowanie odbędzie się 28 kwietnia.
Dlaczego te wybory są inne
Tu nie chodzi tylko o podatki czy handel. Chodzi o to, kim jest Kanada – i kto ma prawo to definiować.
Były lider Liberałów Michael Ignatieff nazwał to „wyborami egzystencjalnymi”. Trudno zaprzeczyć stawce.
Jeśli Carney wygra, zyska możliwość ponownego podkreślenia niezależności Kanady. Jeśli wygra Poilievre, kraj może skręcić ostro w prawo.
Ostatecznie te wybory mogą sprowadzać się do jednego pytania: komu Kanadyjczycy ufają, że obroni kraj – nie tylko przed recesją, ale także przed przekształceniem pod wpływem burzy zza granicy?
28 kwietnia odpowiedź odbije się echem daleko poza urną wyborczą.