Niemieckie władze dążą do deportacji czterech obcokrajowców za udział w protestach pro-palestyńskich, przeciwko ludobójstwu, jak podaje raport medialny. Decyzja ta przypomina działania administracji Trumpa mające na celu uciszenie aktywistów pro-palestyńskich w Stanach Zjednoczonych.
Według internetowego portalu The Intercept, administracja Senatu Berlina wydała nakazy deportacji obywateli Stanów Zjednoczonych, Polski i Irlandii, mimo że żadna z tych osób nie została skazana za jakiekolwiek przestępstwo. Nakazy mają wejść w życie w ciągu miesiąca.
,,To, co tu widzimy, to działania wprost z podręcznika skrajnej prawicy" - powiedział Alexander Gorski, adwokat reprezentujący dwóch z protestujących. ,,Widać to zarówno w USA, jak i w Niemczech: polityczny sprzeciw jest tłumiony poprzez atakowanie statusu migracyjnego protestujących."
Zarzuty wobec Coopera Longbottoma, Kasi Właszczyk, Shane’a O’Briena i Roberty Murray wynikają z ich udziału w demonstracjach pro-palestyńskich, w tym z okupacji budynku Wolnego Uniwersytetu w Berlinie pod koniec 2024 roku.
Według raportu nakazy deportacji, wydane na podstawie niemieckiego prawa migracyjnego, zostały zatwierdzone pomimo wewnętrznych sprzeciwów ze strony szefa berlińskiej agencji ds. imigracji i były wynikiem nacisków politycznych.
Wspomniane osoby zostały oskarżane o wspieranie terroryzmu i antysemityzmu. Zarzuty obejmują skandowanie zakazanych haseł lub drobne starcia z policją. Protestujący kwestionują tę decyzję, potępiając to, co określają jako „wykorzystywanie prawa migracyjnego jako broni” przez Niemcy.
Wewnętrzne e-maile uzyskane przez The Intercept ujawniają naciski polityczne stojące za decyzjami o deportacji, pomimo sprzeciwu urzędników imigracyjnych w Berlinie. Nakazy mają wejść w życie w ciągu mniej niż miesiąca. Decyzja ta wywołała falę krytyki, a przeciwnicy określają ją jako atak na wolność słowa i pytają, czy Niemcy podążają śladami administracji Trumpa.