Tydzień po wymianie ataków rakietowych i dronowych między Izraelem a Iranem, Stany Zjednoczone wkroczyły na pole bitwy, przeprowadzając naloty na trzy irańskie obiekty nuklearne. Działania te dramatycznie zaostrzyły napięcia i zbliżyły region do krawędzi szerszego konfliktu regionalnego.
Działania militarne Izraela wobec Iranu budzą obawy o zgodność z prawem międzynarodowym, odzwierciedlając wzorzec asertywnej polityki kojarzonej z przywództwem premiera Benjamina Netanjahu.
Bombardując terytorium Iranu, Izrael naruszył artykuł 2(4) Karty Narodów Zjednoczonych, który zakazuje użycia siły przeciwko suwerennym państwom, oraz wykorzystał zdyskredytowaną doktrynę “ataku prewencyjnego”, którą były prezydent USA George W. Bush uzasadniał wojnę w Iraku w 2003 roku.
Ta eskalacja wykracza poza zakres legalnej samoobrony określonej w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych.
Mimo że świat potępia działania Izraela i USA, niewielu aktorów jest lepiej przygotowanych do mediacji w tym kryzysie niż Turcja.
Turcja, dzięki swojej historycznej neutralności w świecie muzułmańskim, udokumentowanemu doświadczeniu mediacyjnemu — od rozmów między Etiopią a Somalią, przez mediacje między Azerbejdżanem a Armenią, po porozumienie zbożowe na Morzu Czarnym — oraz dzięki ustalonym relacjom prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana z prezydentem USA Donaldem Trumpem, może odegrać kluczową rolę w deeskalacji konfliktu.
Eskalacja regionalna przyniosłaby destabilizujące skutki, których wszystkie strony mają wspólny interes unikać.
Działania militarne Netanjahu wobec Iranu należy rozumieć w kontekście złożonych historycznych i geopolitycznych napięć między tymi państwami.
Atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku oraz późniejszy izraelski nalot w kwietniu 2024 roku na irański konsulat w stolicy Syrii, Damaszku — co stanowiło wyraźne naruszenie Konwencji Wiedeńskich o stosunkach dyplomatycznych (1961) i konsularnych (1963) — wywołały natychmiastowy cykl odwetu. Jednakże korzenie konfliktu sięgają dziesięcioleci regionalnej rywalizacji, wzajemnych obaw o bezpieczeństwo i nieprzejednanych interesów strategicznych.
Podczas gdy Iran zmaga się z sankcjami po wycofaniu się USA z porozumienia nuklearnego z 2015 roku — Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JCPOA) — zakłada się, że Izrael zgromadził od 200 do 300 głowic nuklearnych poza kontrolą Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Powściągliwość Waszyngtonu wobec tej pozornej sprzeczności skłania do refleksji nad jego zasadniczym stanowiskiem.
Otwarty kanał komunikacji Turcji z kluczowymi podmiotami
Turcja jest wyjątkowo przygotowana do interwencji w rozwijającym się kryzysie.
W przeciwieństwie do państw arabskich, które są ograniczone zależnością od amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, czy Chin i Rosji, których zaangażowanie spotyka się z automatyczną nieufnością Zachodu, Turcja utrzymuje otwarte kanały komunikacji z wszystkimi kluczowymi aktorami — Waszyngtonem, Moskwą, Teheranem, a nawet Izraelem — jednocześnie ciesząc się rzadką wiarygodnością w świecie muzułmańskim.
Prezydent Erdogan krytykował zarówno zbrodnie wojenne Izraela w Gazie, jak i regionalnych sojuszników Iranu, co czyni Turcję uczciwym mediatorem.
Doświadczenie mediacyjne Turcji zostało udokumentowane: w 2022 i 2024 roku Turcja pośredniczyła w rozmowach między Etiopią a Somalią w obliczu obaw o wybuch wojny.
Pod przywództwem prezydenta Erdogana Ankara aktywnie wspierała wysiłki pokojowe między Azerbejdżanem a Armenią, wykorzystując swoje wpływy regionalne do ułatwienia dialogu i deeskalacji.
Po dekadach konfliktu trwałe porozumienie pokojowe między Baku a Erywaniem wydaje się teraz w zasięgu ręki.
Porozumienie z 2010 roku, wynegocjowane przez Turcję i Brazylię, w którym Iran zgodził się przekazać 1200 kg wzbogaconego uranu (70% swoich zapasów) Turcji w zamian za paliwo do reaktora medycznego, pokazało zdolność Ankary do tworzenia pragmatycznych rozwiązań, choć zostało storpedowane przez USA.
Kluczowe znaczenie ma bezpośredni kanał komunikacji prezydenta Erdogana z Trumpem — co udowodniono, gdy USA zniosły sankcje wobec Syrii po mediacji Ankary. Może to okazać się decydujące w wywieraniu wpływu na premiera Netanjahu, którego rząd w dużej mierze opiera się na trwałym wsparciu militarnym i dyplomatycznym USA.
Turcja ma również środki, aby zaoferować obu stronom znaczące ustępstwa.
Dla Iranu Ankara mogłaby ułatwić wznowienie negocjacji JCPOA, a nawet służyć jako neutralny gospodarz bezpośrednich rozmów — podobnie jak w przypadku dyplomacji zbożowej między Ukrainą a Rosją.
Dla Izraela Turcja mogłaby pomóc w wynegocjowaniu gwarancji bezpieczeństwa, potencjalnie powiązanych z postępem w kwestii państwowości Palestyny i szerszej stabilności regionalnej.
Ramowy plan dyplomatyczny już istnieje; brakuje jedynie mediatora zdolnego do przezwyciężenia głębokiej politycznej nieufności między stronami.
Nadszedł czas działanie
Prezydent Turcji musi działać szybko.
Po pierwsze, podobnie jak podczas mediacji Turcji podczas napięć między Etiopią a Somalią, prezydent Erdogan powinien nadal wykorzystywać przywództwo Ankary w Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC), przekształcając polityczną wolę świata muzułmańskiego w konkretne działania mediacyjne.
51. sesja Rady Ministrów Spraw Zagranicznych OIC, która odbyła się 21 czerwca 2025 r. w Stambule - gdzie Erdogan pilnie wezwał do islamskiej jedności w obliczu konfliktu irańsko-izraelskiego i rosnących globalnych napięć - pokazuje wyjątkową zdolność Ankary do kierowania zbiorowej solidarności muzułmańskiej na konkretne wysiłki na rzecz rozwiązania konfliktu.
Drugim krokiem powinno być zaoferowanie Stambułu jako neutralnego miejsca rozmów między stronami konfliktu, na wzór negocjacji zbożowych między Ukrainą a Rosją oraz rozmów pokojowych z 2025 roku dotyczących Ukrainy.
Po trzecie, Erdogan powinien natychmiast zaangażować Trumpa w prywatną dyplomację — naciskając na deeskalację i natychmiastowe zawieszenie broni, oferując mediację między stronami konfliktu i wzywając go do wstrzymania wszystkich operacji wojskowych przeciwko Iranowi, aby stworzyć przestrzeń dla odnowionych wysiłków dyplomatycznych.
W obliczu amerykańskich nalotów na Iran, które zaogniają napięcia, liczy się każda chwila. Czas jest najważniejszy.
Bliski Wschód nie może sobie pozwolić na kolejną wojnę z wyboru. Turcja ma narzędzia, aby temu zapobiec — ale tylko jeśli prezydent Erdogan wykorzysta tę chwilę.
Poprzez odwołanie się do prawa międzynarodowego, wykorzystanie swojego kapitału dyplomatycznego i zmobilizowanie solidarności Globalnego Południa, Ankara może izolować podżegaczy wojennych i ożywić JCPOA.
Perspektywa konfliktu zbrojnego między państwami posiadającymi broń nuklearną w regionie byłaby systemową porażką dyplomacji o pokoleniowych konsekwencjach.
Jednakże tej przyszłości można uniknąć. Historia oceni ten moment nie przez pryzmat tego, kto pierwszy zaatakował, ale kto ostatni podjął działania, aby zapobiec katastrofie.